piątek, 26 listopada 2010

Piątek.

... Aż wreszcie: piątek i co za tym idzie - koniec męczącego tygodnia!

Dla niektórych ten dzień rozpoczął się sprawdzianem z języka angielskiego(pierwsza grupa), zaś dla pozostałej części klasy: "Thanksgiving day!" (kij z tym, że był on wczoraj).

Język polski pod znakiem średniowiecza. A konkretnie: rozpisywanie się na temat wiersza. Czynność równie fascynująca, jak czytanie tego postu.;]

Matematyka: pełna aktywności ze strony klasy, szczególnie Jedda, Wilka i Buły. Nie wiem, jak Wy, ale.. ja widzę logikę w ich sposobie myślenia.

Niemiecki: oddanie "prac na lekcji". Żadnych nowości, niesamowitych zwrotów akcji... Zwykła, szara lekcja, niczym okładka od podręcznika TI. A na rosyjskim? Bo ja wiem?

Chemia: to już chyba podchodzi pod czerń... Obliczanie zadań oraz... "nuda i kłótnia z p. Poturalską". Brak tego powiewu oryginalności... Chyba wiecie, co mam na myśli?

Religia: przyglądanie się, kiedy to klasa trzecia gimnazjum uprząta salę gimnastyczną zamiast nas. No cóż, taki los. Ktoś musi pracować, a ktoś nadzorować. Wygłupy na korytarzu, a następnie "produkowanie" energii, która została spożytkowana na WF-ie.

Wychowanie fizyczne - dla większości ostatnie zajęcia. Halówka - gra "pełna zawiści i żądzy mordu" (by Jedd)* i rozpoczęcie turnieju w tenisie stołowym dziewcząt.

I wreszcie to, co uwielbiamy najbardziej: biologia! A mianowicie poprawa, bądź pierwsze podejście (do wyboru do koloru) z tkanek. Miejmy nadzieję, że oceny będą na "zadowalającym" poziomie.

Tak, wiem. Nudno i krótko. Lecz niczego innego związanego ze szkołą po godzinie dwudziestej drugiej nie można się spodziewać. Przynajmniej po mnie.

Tekst wygląda tak, jakby został objęty cenzurą - to też wiem. Bo nigdy nie wiadomo, kto będzie to czytał... xD

_____

*- uogólnienie; uznałam, że nie warto wdawać się w "krwawe" szczegóły ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz