Chyba mam się zapomniało o ustaleniu kolejki do pisania postów, ale to nic. Ja zaczynam :)
Poniedziałek. 22. 11. 2010r. Nic nie zapowiadało zbliżającej się zagłady. Pogoda, jak ostatnimi czasy, cały czas okropna, zimno, mżawka- żadna nowość. Pan kierowca autobusu jak zawsze szarmancki i miły nie odburknął nawet na słoneczne 'dzień dobry!' w ten pochmurny poranek. Wszystko po staremu... Do czasu.
Około godziny 8:10 nasza klasa otrzymała pierwszy strzał! Chemia- kartkówka! Uf, jakoś poszło... Miejmy nadzieję, że wyjdziemy z tej bitwy zwycięsko!
Druga lekcja- j.niemiecki! NÄCHSTE STOß Praca na lekcji na ocenę. Schade... A na rosyjskim pewnie luz blues... Ale przecież my bardzo lubimy niemiecki, prawda? Po co prawie cała grupa zapisałaby się na koło?
Trzecia lekcja- wyjątkowo nic! Bez kartkówki! Co się dzieje? Jaką taktykę obrała opozycja? Nieee, to żadna opozycja! To Pani Stucka. Najlepsi są po naszej stronie :) Und alles klar!
Czwarta-piąta lekcja i wychodzi szydło z worka! Kolejny atak! Ale cóż to za atak... Phii... Teścik. I oceny z zaległego testu. Pamiętajmy jednak- nigdy nie wolno lekceważyć atakującego! Ponoć diabeł tkwi w szczegółach... O tym, jak nam poszło przekonamy się niedługo.
Lekcja szósta. Geografia. Pach! Praca klasowa! No, akurat to nie było żadnym zaskoczeniem.
Lekcja siódma. Siódemka jako symbol doskonałości i atrybut bogów. Wiadomo- religia. Cisza na froncie. Ostatnia szkolna godzina.
I to już koniec tego fajniedziałku. Mam nadzieję, że wyjdziemy z całej wojny obronną ręką, a nie jak Zabłocki na mydle. (:
Nic dodać - nic ująć.
OdpowiedzUsuńPiękne przedstawienie dnia wczorajszego.
Pozdrawiam i gromkie oklaski.
*klaszcze*
żeś się rozpisała ! ; D
OdpowiedzUsuń